Stanisław - profesor z Marzenina. Piast Kalendarz Polski Ludowy z 1899 roku

Zdjęcie ilustrujące artykuł: Stanisław - profesor z Marzenina. Piast Kalendarz Polski Ludowy z 1899 roku
 


Akcja społeczna Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie pt. „Nie kitraj zabytków!” dopiero startuje, a już możemy mówić o odkrywaniu tajemnic i bogaceniu zbiorów. Za każdym zabytkiem pozyskanym przez Interaktywne Muzeum Gniezna stoi historia, którą staramy się opisać.

Wśród cennych zabytków pozyskanych przez gnieźnieńskich muzealników warto wspomnień tablicę – Wójtostwo Gniezno I. Dziś zacznijmy jednak od unikatowego wydawnictwa. Piast Kalendarz Polski Ludowy 1899 rok ułożył Józef Chociszewski, nakładem i drukiem J. B. Lange.

Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie zajmuje się przede wszystkim historią wczesnopiastowską i kształtowaniem się państwowości polskiej. Jednak jednym ze statutowych zadań jest badanie i ochrona historii Gniezna. Stąd wiele działań realizowanych między innymi w ramach Interaktywnego Muzeum Gniezna, a wśród nich akcja zbiórki zabytków pod hasłem „Nie kitraj zabytków!” i cykl artykułów popularyzatorskich publikowanych na łamach „Gnieźnieńskiego Tygodnia” oraz portalu Gniezno Nasze Miasto. Działania te można śledzić między innymi na stronie Muzeum oraz na grupie facebookowej Interaktywne Muzeum Gniezna.

Ten odnaleziony pod granicą zachodnią egzemplarz kalendarza, wcześniej w posiadaniu berlińskim, trafił do Muzeum od jednego z pracowników. Wcześniej jednak Jarosław Mikołajczyk otrzymał go prywatnie od jednego z przyjaciół, który pragnie zachować anonimowość.

Już sam zachowany w bardzo dobrym stanie kalendarz Piast, dziś jest niezwykle cennym nabytkiem. Wystarczy wspomnieć tylko, że autorem i redaktorem jest tu Józef Chociszewski, a wydawcą J. B. Lange, którego księgarnia i drukarnia mieściły się przez wiele lat przy Rynku 8, w czasie zaborów Markt 8 (dziś siedziba pizzerii Retro Nowa).

Zanim przypomnimy wybitnych twórców tego gnieźnieńskiego wydawnictwa, zupełnie zapomniana postać chłopa pochodzącego z Marzenina, który został profesorem w XVI wieku. Chcemy też zaprezentować sam kalendarz. Kilka kalendarzy piastowskich dostępnych jest w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej w formie PDF. Kwerenda w sprawie naszego nowo pozyskanego zabytku pozwala jednak zauważyć, że wydanie z 1899 roku nie jest nigdzie dostępne publicznie. Przygotowujemy jego wersję cyfrową. Na razie zacznijmy od Stasia, który poszedł w profesory.

Podobnie jak w przypadku poprzedniego artykułu, pragniemy uprzedzić, że sięgamy po materiały z kalendarza pisanego przez Józefa Chociszewskiego w 1898 roku. Oznacza to nie tylko archaiczny język i składnię, ale też i ortografię z XIX wieku.

Strona tytułowa
Strona tytułowa "Piast Kalendarz Polski Ludowy", ułożony przez Józefa Chociszewskiego, nakładem i drukiem J. B. Langiego, Gniezno 1899 r.


Staś Twardy albo Stanisław Mareniusz

Wśród tekstów pisanych głównie przez Józefa Chociszewskiego i Ignacego Łyskowskiego, na szczególną uwagę zasługuje zapewne „Syn kmiecia z Marzenina pod Wrześnią profesorem w akademii krakowskiej”, który z omówieniami redakcji cytujemy w większości.

Syn kmiecia z Marzenina pod Września profesorem Akademii Krakowskiej

Pomiędzy miastami wielkopolskim oraz Wrześnią i Czerniejewem w pobliżu Gniezna, leży wieś kościelna Marzenin, w której około 1550 r. mieszkał kmieć Grzegorz Twardy z żoną Katarzyną. Urodziło im się troje dzieci: najstarszy syn Stanisław, córka Agnieszka i Wojciech. Rodzice byli bardzo bogobojni, dlatego wychowywali dzieci w bojaźni bożej i zachęcali je do umiłowania cnoty. Ich usiłowania odnosiły pożądany skutek. Dzieci były pobożne, skromne i pracowite. Najstarszy syn Staś odznaczał się nie tylko wielką pobożnością, ale zarazem niezwykłym dowcipem i pamięcią.

Pewnego razu zawitał pod strzechę Twardych – zakonnik z Poznania. Jego uwagę zwrócił ośmioletni Stanisław, gdyż dawał nader bystre odpowiedzi. Zakonnik z tej przyczyny tak odezwał się do matki:

- Wasz Staś dzielny chłopiec i zdaje się, że z niego mógłby być znakomity człowiek.
- Oj mój Jezu i Ty Matko Najświętsza słynąca cudami w Kolniczkach, adyć mój Stasiu to czysty anioł, a wciąż mi gada, że chciałby być księdzem. Gdzież nam, biednym kmieciom, myśleć o tym, aby go oddać do szkół uczonych. Ach! Mój Boże kochany, co ja bym nie dała za to, żebmy mogła widzieć mojego syna w kapłańskich szatach.
- U Boga wszystko jest podobne - odrzekł zakonnik, już ja będę pamiętał o waszym Stasiu, ale niech zmówi przede wszystkim pacierz.

Chłopaczyna ukląkł skromnie i zmówił pacierz. Uważnie, bez najmniejszej omyłki. Mówił tak szczerze i z takim przejęciem, że zakonnik łzy miał w oczach. Po małej chwili, powstawszy, wymówił te słowa: Ciesz się matko szczęśliwa! Twój syn będzie miłym Bogu i ludziom, a Tobie poczciwa niewiasto sprawi wielką pociechę. Będzie się z niego cieszył kościół święty i nasza ojczyzna Polska.

Poszedł zaraz zakonnik do księdza proboszcza w Marzeninie, aby zwrócić mu uwagę na utalentowanego chłopca. Proboszcz kazał przychodzić Stasiowi do siebie, aby nauczyć go pisać po łacinie. Chłopczyk robił zdumiewające postępy i wkrótce służył do mszy świętej. Służąc, w niezwykle uroczysty sposób odpowiadał kapłanowi po łacinie. Cała parafia spoglądała z radością na młodziutkiego ministranta. Po kilku latach, Staś Twardy oddany został do Poznania. W szkole wyższej uczył się bardzo pilnie (szkoła założona była przez biskupa Lubrańskiego). Dwudziestoletni młodzieniec ostatecznie udał się do Krakowa. Tak zaczyna się opowieść o synu kmiecia z Marzenina, który został profesorem. Poznajemy ją w wersji zapisanej w kalendarzu Chociszewskiego. Nie są to jednak jedyne źródła historyczne, które tę niebywałą postać Stanisława Twardego przywołują.

Przyjaciel Jakuba Wujka - mówca przed królem Batorym

W wykazie nauk mających się wykładać we Wszechnicy Jagiellońskiej, od 1 października 1843 roku do połowy lipca 1844, który to wykaz w języku łacińskim drukiem jest ogłoszony, znajduje się na czele ciekawa wiadomości o Stanisławie Marzeńskim, helleniście znakomitym z XVI wieku, udzielana przez Leona Laurysiewicza – rektora tegorocznego. Dowiadujemy się stamtąd, że pominiany Marzeniński był synem Grzegorza Twardego, włościanina z wioski Marzenin, niedaleko Gniezna, i od tej wioski rodzinnej przybrał nazwisko. W roku 1558 przyjęty był w poczet uczniów Akademii Jagiellońskiej, był współtowarzyszem znanych uczonych: Stanisława Reszki, Erazma Glicznera, Jakuba Wujka i Stanisława Jakobeja. Odbył dysputę teologiczną wobec króla Stefana Batorego. Umarł w roku 1580. Był głębokim znawcą greczyny oraz łaciny i w tych dwóch językach pisał poezję naśladując Homera i Wergilego. Był także biegłym w języku hebrajskim - czytamy w „Dzienniku mód paryskich” Tomasza Kulczyńskiego z 1844 roku.

Jest rzeczą oczywistą, że Grzegorz Twardy z żoną Katarzyną, pielgrzymowali do sanktuarium św. Wojciecha, by oddać pokłon szczątkom doczesnym patrona polski, nie tylko w odpust Adalberta. Stąd też wiemy, że przyszły profesor akademii w Krakowie, darzył sporą sympatią św. biskupa męczennika. Jako dziecko, nawet w najskrytszych marzeniach nie myślał o służbie przy grobie Wojciecha, a tymczasem przybywał tu już jako wykładowca krakowski.

Przełomowym momentem kariery Stanisława stała się uroczysta przemowa na temat znaczenia papiestwa i samej funkcji papieża. Odbyło się to najprawdopodobniej w związku z tym, że 28 maja 1580 roku, papież Grzegorz XIII nadał Batoremu tytuł Fidei Defensor. Oraz faktu, że 27 sierpnia 1580 roku, rozpoczęło się oblężenie Wielkich Łuków. Wówczas w Krakowie spotkał się Senat. Młody Wielkopolanin, jak podają źródła, zabłysnął nie tylko intelektem, ale także sposobem argumentacji.

Wielka uroczystość odbyła się w Krakowie 1580 roku. Na uroczystym posiedzeniu Senatu, w obecności króla Stefana Batorego, wystąpił uczony kapłan, aby udowodnić, że papież jest prawem następcą Świętego Piotra, zatem wszyscy katolicy powinni być posłuszni w głowie Kościoła Świętego. Mówca wyłuszczył z początku rzeczną tezę spokojnie, niejako bez zapału, ale stopniowo głos się podnosił i zapalał. Mowa była wygłoszona po łacinie, ale że to był język powszechnie w Polsce używany w wyższych stanach, przeto słuchacze rozumieli dobrze krasomówcę, który w końcu swego i jędrnego przemówienia wzbudził powszechny zapał. Wszyscy senatorowie powstali ze swych siedzeń, a nawet król podniósł się. Najwięcej był zachwycony wymową znakomitego kaznodziei Zamoyski. Mąż odznaczający się niejako dziełami wojennymi, ale także zamiłowaniem nauk. Skończyło się na koniec świetne przemówienie, a wtedy przez kilka minut zaległa cisza na rozległej sali, potem zabrzmiały rzęsiste oklaski i odgłos uwielbienia. Przystąpią biskupi do mówcy i dziękują serdecznie za obronę władzy papieskiej, podał także swoją prawicę Jan Zamoyski, a w końcu sam król Batory złożył podziękowanie i ozdobił kapłana złotym łańcuchem. Któż to jest ów mówca zawołany, który ognistą przemową zachwycił słuchaczy? Jest to słynny profesor akademii krakowskiej. Przypatrzmy mu się bliżej, a przekonamy się, że tym słynnym nauczycielem i krasomówcą jest Stanisław Twardy, syn kmiecia z Marzenina pod Wrześnią, obdarzony znakomitymi zdolnościami i odznaczający się wielką pilnością w naukach. Zajaśniał Stanisław pomiędzy studentami akademii krakowskiej. Poświęcił się głównie nauce filozofii i teologii. Wyświęcony na kapłana uzyskał stopień doktora i magistra teologii, przez co zyskał wielki rozgłos jako poeta i znakomity mówca. Władał biegle nie tylko językiem łacińskim, ale też greckim i hebrajskim. Dotychczas w bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie, znajduje się rękopis zawierający uczone prace doktora Stanisława z Marzenina. Mianowany profesorem zachęcał młodzież do nauk wykładając teologię. Uczoność naszego rodaka doszła nawet do Rzymu, dlatego powierzono mu obronę twierdzenia że papież jest następcą Piotra i wiadomo, że głową Kościoła - czytamy dalej w pozyskanym niedawno Kalendarzu z 1899 roku.

Męczeństwo św. Wojciecha, rycina z
Męczeństwo św. Wojciecha, rycina z "Piast Kalendarz Polski Ludowy" z 1899 r.


Sam zaś zabytkowy kalendarz, obok żywota Stanisława z Marzenina, podaje nam wiele ciekawostek (w tym przepisów domowych). O nich w odrębnym artykule wraz z kolejnymi historycznymi sensacjami. Jeszcze jeden fragment publikacji Chociszewskiego.

O to jak w Kalendarzu opisana została wizyta po latach ks. Stanisława w rodzinnym Marzeninie.

Bryka potoczyła się przed chatę gospodarza Wojciecha, a wnet cała wieś się zbiegła na powitanie dostojnego gościa. Trudno opisać radość, jaka zapanowała w cichym zawsze Marzeninie. Ksiądz dobył z bryki książki, obrazki i różne pamiątki, obdarzając mieszkańców. Matce ofiarował piękny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej oraz sztuki pięknego płótna i sukna. Obdarował także hojnie rodzinę brata – Wojciecha i siostry Katarzyny. Niedługo udał się na plebanię niosąc misterną skrzyneczkę. Nazajutrz, w niedzielę, odbyła się wielka uroczystość w skromnym kościółku Marzeńskim. Ani połowa ludzi nie mogła się pomieścić w wiejskiej świątyni. Ksiądz Stanisław odprawił mszę świętą na podziękowanie Bogu, że pozwolił mu osiągnąć godność kapłańską oraz że dożył tej łaski, aby zobaczyć matkę, rodzeństwo, wioskę rodzinną i kościół, gdzie przyjął chrzest święty. Po mszy świętej przemówił do zebranego ludu, zachęcając ojców i matki, aby chowali troskliwie młode pokolenie, zachęcając słowem i przykładem do pracy, nauki i cnoty. Przemówienie było tak wzruszające, że wszyscy płakali. Naraz zwał się ksiądz proboszcz oznajmiając ważną nowinę, że ksiądz Stanisław ofiarował piękny kielich do kościoła w Marzeninie, oraz 500 zł polskich na potrzeby kościelne i 500 zł na założenie szkółki. Wtem zabłysnął złocisty kielich w ręce mówiącego. Po wezwaniu, aby się modlić za darczyńcę, nastała cisza w kościele jakby makiem zasiał. Wszyscy zebrani modlili się szczerze do Boga, a modlitwa prostaczków płynęła do niebios niby woń kadzielnicy ofiarnej. Ksiądz zabawił przez cały tydzień w rodzinnej wiosce przebywając z największym zadowoleniem w rodzinnej chacie. Kielich ofiarowany przez niego do kościoła marzenińskiego był używany do 1656 roku, kiedy Szwedzi napadli - napisał Józef Chociszewski.

Wiemy też, że ksiądz Stanisław odwiedził ówczesnego arcybiskupa gnieźnieńskiego. Ofiarowany przez niego kielich, zakopano w 1665 roku w ziemi, by wydobyć go dopiero w 1871. O kielichu Stanisława Twardego z Marzenina niebawem napiszemy więcej. Postać profesora Krakowskiej Akademii pochodzącego z Marzenina, zapomniana poza samym Marzeninem, wydała nam się godną przypomnienia. Przyczynkiem do tego był jeden z efektów akcji „Nie kitraj zabytków!”

Jarosław Mikołajczyk

Inspiracja do artykułu:
Robert Maziarz

Link do artykułu gniezno.naszemiasto.pl

Dane kontaktowe

Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie

ul. Kostrzewskiego 1, 62-200 Gniezno
t: 61 426 46 41
e: sekretariat@muzeumgniezno.pl

NIP: 784-10-10-561, REGON: 639755382

PKOBP Oddział 1 w Gnieźnie
PL 16 1020 4115 0000 9402 0004 0816

Wycieczki, zajęcia muzealne, zwiedzanie indywidualne:
t: 61 426 46 41 w. 210
e: rezerwacje@muzeumgniezno.pl


ZAJRZYJ DO NAS

   

Godziny otwarcia

od poniedziałku do niedzieli
od 9.00 do 18.00
Instytucja Kultury Samorządu Województwa Wielkopolskiego
Piastoziemcy
Wczesneśredniowiecze